Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/321

Ta strona została przepisana.

— Kiedy tak, nie mamy się czego obawiać; rycerze jak ty, M. książę i ja, staną za dziesięciu chrześcian, i dwudziestu Maurów.
— To prawda, lecz oni ochydnie postępują, zabijają i nazajutrz, zmuszeni uciekać poświęcają czczéj próżności powodzenie ważnéj sprawy. Bądźmy więc rozumni rycerzu, zobacz twoją kochankę, ale z wszelką ostrożnością. Strzeż się nadewszystko zgubić swój sztylet w ogrodzie, albo téż w mieszkaniu ojca lub zazdrosnego małżonka. Utraciłem ja kobiétę którą najbardziéj kochałem w świecie, zostawiając mój sztylet w pokoju don Gutiera.
— Roztropność! roztropność! szemrał Musaron.
— Zapewne, ale zbytek roztropności jéj zgubę może zgotować, odpowiedział Agenor.
— Bądź spokojny, rzekł Henryk. Baje ci książęce słowo że to będzie piérwsza konfiskata na Maurach, jeżeli kiedy wstąpię na tron kastylski. Tym czasem oszczędzajmy ten tron.
— Oczekuję rozkazów W. K. Mości, rzekł Mauléon.
— Dobrze, dobrze, mówił Henryk. Widzę że jesteś wyćwiczony żołnierz, wszystko nam téż lepiéj pójdzie skoro się poddasz moim rozkazom. Jesteśmy wodzami, powinniśmy zatem rozpoznać słabą stronę miejsca. Znijdźmy do ogrodu, obejrzmy mury, i gdy znajdziemy miejsce pomyślne wdrapania się po drabinie, uczyniemy to.