między sobą po cichu. Ten który miał przejść najbliżej Agenora, był Mothril zamyślony i milczący, tak łatwy do rozpoznania po białym płaszczu. Ten który miał przechodzić najbliżej don Henryka, był panem kastylskim, mającym na sobie pod purpurowym płaszczem, bogate kaslylskie ubranie.
— Panie, rzekł z uśmiechem ostatni do Czarnego rycerza, nie należy się obrażać na Mothrila że ci odmawia pokazania córki dzisiejszego wieczora. Mnie, który z nim przez sześć tygodni dnie i noce podrużuję, zaledwie pozwolił ją widziéć.
Agonor nie zasmucił się tém wcale, bo słyszał co pragnął wiedziéć, że Aissa była samą. Na głos ojcowski, powstała, i ciekawa jak chrześcijanka wychyliła się oknem, aby patrzéć za trzema tajemniczemu wędrowcami.
Rycerz przesunął się, i w dwóch skokach był na dole okna wzniesionego na dwadzieścia stóp.
— Aisso rzekł jéj, czy mnie poznajesz?
Młoda dziewica jakkolwiek była jego kochanką, cofnęła się z małym krzykiem, ale prawie zaraz poznając tego, który był zawsze obecnym jej myśli, wyciągnęła ręce do niego pytając:
— Czy to ty Agenorze?
— Tak moja droga. Ale jak się dostać do ciebie, którą tak cudownie wynalazłem?
Czy nie masz jedwabnéj drabinki?
— Nie, odpowiedziała Aissa, ale jutro się o nią
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/324
Ta strona została przepisana.