Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/327

Ta strona została przepisana.

mówisz twoja sprawa jest słuszna. Lecz jako namiestnik Gujenny nie chcę ponosić ciężaru téj władzy. Zażądałem od mego ojca rady, złożone z ludzi rozumnych. Nic odmówił mi jéj, więc muszę się poradzić, lecz bądź pewny że zdanie większości jest mojem, i ono ustąpi mojéj chęci przysłużenia ci; jako wiernemu sprzymierzeńcowi, i jutro kiedy przybędziesz do pałacu N. panie znajdziesz ją gotową, ale do lego czasu nie pokazuj się wcale. Powodzenie zawisło nadewszystko od tajemnicy.
— Oh! bądź oto spokojny, nikt mnie tu nie zna.
— I ten dom jest pewny, rzecze książę, bardzo pewny dodał z uśmiechem; aby uspokoić obawę Mothrila względem jego córki.
Maur wyjąkał kilka słów których Henryk nie słuchał. Trzej idący zaczęli się oddalać od niego; zresztą, jedna myśl, silna i prawie niepokonana miotała nim od czasu jak słyszał odbicie tego przeklętego głosu, tam o dwa kroki daléj, był jego śmiertelny nieprzyjaciel, widziadło które stanęło pomiędzy nim i zamierzonym celem, tam, na długość miecza, był człowiek pragnący jego krwi, i którego krwi on pragnął, jedno zamierzenie ręki którą wiodła zemsta, zakończyłoby wojnę, i wyciągnęło rękę ku nieprzyjacielowi.
Lecz Henryk nie był z tych ludzi, co się dają powodować swemu pierwszemu uczuciu; bo to pierwsze uczucie było napojone śmiertelną zemstą.