— A ta patelnia naładowana kotletami, mającemi tak dobry zapach?
— Z tym bażantem co się skubie, jest to kolacya rycerza przybyłego na chwilę przed panami.
— Ah! — zawołał Espaing, — to on wszystko zabrał ten djabli rycerz? panie Barnabe, zrób mi przyjemność i powiedz mu, że jakiś rycerz naczczo wzywa go na pojedynek: nie za piękne oczy jego kochanki, lecz za dobry zapach kolacyi: dodasz także, że pan Jan Froissard kronikarz będzie sędzią bitwy, i że zapisze sobie nasze czyny i postępowanie.
— To jest zbyteczne! panie, — ozwał się głos za Barnabem — właśnie przychodzę od mojego pana, zaprosić panów Espainga de Lyon, i Jana Froissard, aby z nim wieczerzać raczyli.
Pan Espaing usłyszawszy głos, odwrócił się, poznał germka nieznajomego rycerza.
— Oh! oh! to bardzo grzeczne zaprosiny, jakże ci się zdaje Janie?
— Nie tylko bardzo grzeczne, ale w samą porę.
— Jak się nazywa twój pan, mój przyjacielu, chcielibyśmy wiedzieć komu za tę grzeczność jesteśmy obowiązani? — spytał Espaing de Lyon.
— Sam to panu powie, jeżeli chcesz udać się ze mną, — odpowiedział germek.
Dwaj podróżni spojrzeli po sobie; a ponieważ byli wpół głodni, wpół ciekawi, zgodzili się na jedno.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/33
Ta strona została przepisana.