Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/343

Ta strona została przepisana.

dotknięcie jakby od rozpalonego żelaza pali mnie. Otóż widziadła, które mnie oblegają, widziadła pełne rzeczywistości. Otóż obawy, z któremi co noc zasypiam, a jednakże cóś mi powiada, że niesłusznie drżę, albowiem powtarzam ci to, że uśpiona lub czuwająca, wywieram na niego szczególniejszą władzę. Często widziałam go drżącego gdy zmarszczę powieki, i nigdy jego przenikliwe i tak dumne oko nie mogło znieść ognia mego wzroku. Ale dla czego mówię ci o Mothrilu, mój waleczny rycerzu! Ty się go nie obawiasz, bo się niczego nie lękasz.
— To prawda, obawiam się tylko o ciebie.
— Obawiasz się o mnie! to więc bardzo mnie kochasz? rzekła Aissa z czarującym uśmiechem.
— Aisso! nigdy nie kochałem kobiét z mego kraju, gdzie jednakże kobiéty są tak piękne, i często zastanawiałem się nad tą obojętnością; ale teraz wiem dla czego to było: oto aby skarb mego serca cały należał do ciebie. Pytasz, czy cię kocham Aisso, słuchaj i sądź o mojéj miłości. Powiedz mi, wszystko porzuć, wszystkiego się wyrzeknij, wyjąwszy mego honoru. Aisso, zgoda! wszystko uczynię, wszystko dla ciebie poświęcę.
— A ja, rzecze młoda dziewica z anielskim uśmiechem, ja więcéj dla ciebie uczynię, bo ci poświęcę mojego Boga i mój honor.
— Agenor nie znał jeszcze téj gorącéj poezyi żądzy