Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/344

Ta strona została przepisana.

wschodniéj, zrozumiał ją tylko gdy się wpatrywał w uśmiech Aissy.
— Dobrze, rzekł, obejmując ją rękami, nie chcę abyś mi poświęciła swego Boga i swój honor, póki mego życia nie przywiążę do twego. W moim kraju kobiéty, które się kocha, stają się przyjaciółkami, przy których żyje się i umiera, i które kiedy otrzymują naszą wiarę, są pewne iż nigdy nie będą opuszczonemu Zostań chrześcianką Aisso, opuść Mothrila, a będziesz moją żoną.
Agenor powstał i w téj saméj chwili, objął kochankę w swoje muszkularne ramiona, i z sercem bijącem, twarzą rozjaśnioną, którą jéj włosy skropione przyjemną pieściły wonią, radością w duszy, upojeniem na czole, zmierzał z nią ku miejscu; gdzie pozostawił drabinę.
W rzeczy saméj, słodki ciężar nie utrudzał wcale młodzieńca, który z szybkością strzały przebiegał gęstwinę drzew i brzegi ścieżek.
Już spostrzegał ciemny mur, bowiem zabłądzi w drzewach, gdy nagle Aissa, zwinniejsza od węża, wyśliznęła się z rąk Agenora, i dotknęła lekko młodzieńca.
Mauléon zatrzymał się, Maurytanka przyczaiła się u jego nóg, i wyciągnęła ręce w kierunku muru.
— Czy widzisz? rzekła.
Mauléon patrząc na wskazywane mu miejsce, do-