— To zawiele grzeczności, — rzecze Espaing de Lyon, — a gdzie pański koniuszy spać będzie?
— W moim pokoju.
— W pokoju?.. to byłoby nadużywać — rzecze Froisard.
— Ba! — rzekł rycerz nieznany, — jesteśmy do tego przyzwyczajeni: więcéj jak dwadzieścia pięć lat sypialiśmy pod jednym namiotem; od dwudziestu pięciu lat często się to przytrafiało, tylko żeśmy tego nie rachowali. Siadajcież panowie.
Rycerz wskazał podróżnym dwa krzesła postawione przy stole napełnionym szklankami; dla przykładu zasiadł sam.
Podróżni to samo uczynili.
— Więc zgoda na to, — rzecze rycerz nieznany, napełniając lewą ręką jak to dotąd czynił, trzy szklanki hipokrasu[1].
Na honor, — rzecze Espaing de Lyon, — to byłoby obrazą odrzucać tak serdeczną ofiarę; czyż nie tak Janie?
— Tym pewniej, — odpowiedział podskarbi do Chininy, — że kłopot jaki zrządzamy nie długo potrwa.
— Jak to? spytał rycerz nieznany.
— Jutro wyjeżdżamy do Pau.
— Prawda — rzekł rycerz — wiemy kiedy się przybywa, lecz nie wiemy kiedy odjeżdża.
- ↑ Hipokras, wino z cukrem i cynamonem.