Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/365

Ta strona została przepisana.

cała odpowiedzialność głowy kościoła ciążyła mu na piersiach.
— I cóż cię uspokoiło? pytał daléj Bertrand.
— Znajomość ich zamiarów.
— Alboż one wiadome? zapytał Bertrand.
— Ale wódz który szanuje kościół, jest dobrze znany.
— Tak Ojcze Święty, szanuję kościół, odparł Hetman.
— A zatem witam cię kochany synu, ale zobaczmy, czego żąda to wojsko.
— Najprzód, odpowiedział Bertrand, unikając szczergo wyjaśnienia o ile było w jego mocy; najprzód Wasza Świętobliwość dowie się z ukontentowaniem, uczeni nie wątpię, iż idzie tu o zaciętą wojnę przeciw niewiernym.
Urban V. spojrzał na swego brata, jakby chciał mu powiedzeń:
— A co, czy omyliłem się
Poczem zadowolniony przenikliwością, jakiéj dał dowody, obrócił się do Konetabla.
— Przeciwko niewiernym? mój synu! rzecze pobożnie.
— Tak, Ojcze Święty.
— A przeciwko którym? mój synu.
— Przeciwko Maurom w Hiszpanii.
— Zbawienna to myśl, godna chrześciańskiego bohatyra, albowiem sądzę, że ona jest twoją.
— Moją i dobrego Króla Karola V., Ojcze Święty, odpowiedział Duguesclin.