Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/377

Ta strona została przepisana.

A chcąc przekonać się, czy wielkie roty i ich wodzowie byli rzeczywiście tak zagniewani jak to powiedział Duguesclin, Papież Urban V. nie mając innego zamiaru jak doświadczenie ich sposobu myślenia, wysłał swego pełnomocnika do główno-dowodzącego.
Legat nie był obecny rozmowie, jaka miała miejsce pomiędzy Papieżem i Duguesclinem, nie wiedział więc, że Duguesclin domagał się czego innego jak odwołania klątwy rzuconéj na wielkie roty: niewiadomość ta dawała mu przekonanie, że wszystko załatwi odpuszczeniem i błogosławieństwem.
Pojechał więc na swoim mule w towarzystwie bladego Zakrystyana.
Jak powiedzieliśmy, nie był o niczem uprzedzony. Papież sądził, że dając poznać swoje obawy posłańcowi, tem samem ufność jego osłabi; Legat też pełen zadowolnienia postępował z miasta do obozu, ciesząc się wcześnie z oklasków i uroczystości, których spodziewał się na swoje przyjęcie.
Lecz Duguesclin jako zręczny dyplomatyk na strażach przednich obozu umieścił Anglików, ludzi mało dbających o Papieża, i którzy więcéj jak od stu lat byli z nim w sprzeczkach; a dla lepszéj przezorności pogadał z niemi, aby myśli ich skierować do swoich widoków.
— Czuwajcie dobrze, moi koledzy, powiedział im, powróciwszy do obozu. — Być może że Jego Świętobliwość wyśle do nas jakie oddziały ludzi zbrojnych. Miałem teraz małe nieporozumienie z Jego Świętobli-