Ta strona została przepisana.
dowierzał jego słowu, on wierzył słowu Duguesclina
Istotnie Konetabl, idąc koło muła, którego zakrystyan prowadził za cugle, odprowadził Legata aż do granicy obozu, nic sam nie mówiąc, z towarzyszeniem szczęku broni tak straszném i złorzeczeniami tak groźnemi, że odjazd jego mimo protekcyi Konetabla zdawał się biednemu Legatowi bardziéj strasznym jak przybycie.
Dla tego też będąc za obrębem obozu, Legat popędzał muła, jak gdyby się obawiał, aby go nie chciał przytrzymać.