Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/389

Ta strona została przepisana.

heioiczne postępowanie, jakiego użyli względem Anglików, Francuzów i Bretończyków.
Podczas gdy kuchcik poklaskiwał odwadze zakrystyana, Kardynałowie słuchali opowiadali Legata.
— Gotów jestem oddać moje życie na usługi naszego Ojca Świętego, mówił tenże, oznajmiam nawet, że już zrobiłem z niego ofiarę, zważając że nigdy nie było tak narażone, jak w poselstwie do obozu. Upewniam atoli, że gdyby nie wyraźny rozkaz Jego Świętobliwości, który wtedy skazywał mnie na męczeństwo, męczeństwo, mówię, którebym chętnie poniósł i z radości, byle tylko wiara odniosła za nie korzyści (ale ja tego nie myślę}; nigdybym nie powrócił do tych zaciekłych ludzi, nie przynosząc im tego, czego żądaja.
— Zobaczymy, zobaczymy, rzekł Papież wzruszony, a nadewszystko bardzo niespokojny.
— Co mamy zobaczyć, kiedy wszystko doskonale widziemy?
— I cóż widzimy? zapytał Urban V.
— Widzimy w płomieniach z jakie dwanaście domów wiejskich, pomiędzy któremi i mój poznaję. Patrz Ojcze Święty, właśnie w téj chwili dach się zapada.
— Jak widzę, to nie żarty, rzekł Urban.
— Nie żarty, powtórzyli Kardynałowie — upór nasz wielkie może sprowadzić nieszczęście.
— I cóż na to począć? zapytał zakłopotany Papież.