— Co począć? Wysłać na nowo posła z zapytaniem czego żądają.
— Dobrze, ale kto podejmie się tego poselstwa; z podobnemi ichmościami igrać co niema — rzekł Papiéż i dodał po chwili namysłu: czy chcesz podjąć się tego poselstwa, zacny Kardynale? zapytał tego który dopiéro co mówił.
— To dla mnie za wiele zaszczytu, odpowiedział wyzwany; przytem ani zręcznością dyplomatyczną, ani wymową poszczycić się nie mogę — nadto, nie mając znajomych w obozie, sądzę, że lepiéj wysłać tego, który dopiero ztamtąd powrócił.
Papież zamyślił się i po chwili zwrócił się ku Legatowi.
— A więc pojedziesz, rzecze.
Wyzwany wzniósł oczy w górę i począł mówić in manus.
— Tylko pospieszaj, rzecze Papież, niebezpieczeństwo grozi i chwili nie ma do stracenia.
— Jestem posłuszny, z trwogą odpowiedział legat, ale racz objawić mi Ojcze Święty, co im powiedziéć należy.
— Powiesz im, że klątwę zdejmę i żądaniom ich będę powolny, rzekł Papież.
— Dobrze, wyjeżdżam natychmiast — odpowiedział legat i posłał po swojego wiernego zakrystyana.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/390
Ta strona została przepisana.