Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/392

Ta strona została przepisana.

Dla tego Legat nie wachając się dłużéj, zawołał:
— Ocal mi życie! p. Konetablu, ocal mi życie, gdyż niezawodnie gdy twoi żołnierze dowiedzą się, że przybyłem z próżnemi rękami, ja com im obiecywał do“bre wieści, zabiją mnie.
— Hm; rzeki Duguesclin, ja nie powiadam, nié.
— Niestety! niestety! rzekł Legat, dobrze mówiłem Jego Świętobliwość, że posyła mnie na męczeństwo.
— Wyznaję, rzecze Konetabl, że to nie są ludzie, ale wilki żarłoczne. Wyklęcie sprawiło na nich skutek, jakiegom się sam nid spodziewał. Sądziłem, że mają skórę twardszą, i w rzeczy saméj, jeżeli do jutra nie dostaną po dwa lub trzy talary złotem, za nic nie ręczę, i jutro mogą spalić Avinion, i w Avinionie, oh! lękam się wyrzec, — kardynałów, a z kardynałami, aż drżę na wspomnienie, nawet samego Papieża.
— Ale ja, rzecze legat, pojmujesz mnie panie Konelablu, muszę im zanieść tę odpowiedź, aby wiedzieli co mają przedsięwziąć w tak wielkiem nieszczęściu? ażeby zaś wiedzieli tę odpowiedź, i zrobili postanowienie, muszę do nich przybyć cały i zdrowy.
— Przybędziesz z obdartą skórą, rzecze Duguesclin, a to podług mego zdania większe im wrażenie sprawi. Potem dodał; nie chcemy przymuszać Jego Świętobbwości gwałtem, chcemy aby jego postanowienie było wykonaniem jego wolnego zdania, dla tego od-