Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/394

Ta strona została przepisana.

prośby, ani moich kardynałów, nie mogły ocalić ukochanego mego ludu od tak bolesnéj ostateczności.
Kardynałowie i skarbnik patrzeli na Papieża z uwielbieniem.
— W rzeczy saméj, rzekł Papież, ci biedni ludzie są jeszcze bardzo szczęśliwi, że mogą tak tanio odkupić swoje domy i majątki.
We trzy godziny, dwadzieścia koni uginających się pod ciężarem, przebyły łańcuch obozu Duguesclina, i legat otworzywszy trzy paki, jednę zawierającą sto tysięcy talarów złotem, i dwie inne każda po pięćdziesiąt, dodał do nich błogosławieństwo arcypasterskie, na które awanturnicy, poczciwi ludzie kiedy czyniono zadosyć ich żądaniom, odpowiedzieli życzeniem wszelkiego rodzaju pomyślności.
Po odjeździe pełnomocnika:
— Teraz, rzekł Duguesclin do Caverleya, do Klaudyusza Obdzieracza i Zielonego rycerza, uporządkujmy nasze rachunki.
— Uporządkujmy, odrzekli awanturnicy.
— Winienem wam pięćdziesiąt tysięcy talarów złotem po talarze za żołnierza. Wszakże taka była umowa.
— Taka.
Bertrand poruszył największą kupę.
— Oto jest pięćdziesiąt tysięcy talarów złotem.
Awanturnicy liczyli po Bertrandzie, trzymając się przysłowia już będącego w czternastym wieku: