dzącego ze spalenia wioski przez kapitana Hugo de Caverley.
Tym to sposobem roty uświetniały swoje przybycie do Hiszpanii. Kapitan Hugo, jako lubownik widoków malowniczych, wybrał na wzgórzu miasto, które zamierzał spalić, celem, aby płomienie oświecały o dziesięć mil na około kraj, którego choć nie znał, pragnął jednak poznać.
Nie zadziwiał się tą fantazyą Kapitana angielskiego Henryk, znał on dobrze wodzów tych wszystkich rot, oraz ich sposób postępowania. Prosił tylko Bertranda Duguesclin, aby użył swojéj władzy nad ludźmi zostającemi pod jego rozkazami, iżby ci najmniéj ile być może pustoszyli.
Słusznie bowiem mawiał sobie; „To królestwo ma kiedyś do mnie należeć, wolę je zatem miéć w dobrym stanie jak zniszczone.”
— Niech tak będzie, M. Książe, rzekł Caverley, ale pod jednym warunkiem.
— Pod jakim? spytał Henryk.
— Niech W. K. Mość zapłaci okup za każdy dom nie tknięty i kobiétę zgwałconą.
— Nie rozumiem tego, odpowiedział Książę, poskramiając odrazę jaką w nim wzbudzało współdziałanie z takiemi rozbójnikami.
— To rzecz bardzo prosta, odrzekł Caverley; miasta będą oszczędzone, a ludność podwojona, zdaje mi się, że to warto pieniędzy.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/399
Ta strona została przepisana.