wielki panie, mam szkatułę pełną rubinów i szmaragdów, które nie zawstydzą Królewskiéj korony.
„Słuchaj i pamiętaj. Téj nocy udamy się w drogę. Rozstaw twoich żołnierzy w wąwozach, abyśmy mogli przejść nie będąc widziani. Nasza eskorta jest nie wielką w téj chwili, lecz co moment może być silniejszą, bowiem sześć set ludzi uzbrojonych, których Król oczekiwał w Bordeaux, może się jeszcze z niemi połączyć, mimo ich spiesznego marszu.
„Otóż jakim sposobem, mój Agenorze, Aissa wkrótce będzie twoją, i nikt nie zdoła ci jéj odebrać, bowiem ty ją zdobędziesz siłą twojéj walecznej broni.
„Jeden ze znanych niewolników niesie ci to poselstwo. Obiecałam mu, że go puścisz na wolność i wyliczysz mu sto sztuk złota: wypełnij moje życzenie.
„Ho! ho! pomyślał Caverley, kiedy silne wzruszenie wydobywało pot z jego czoła. Król!.. Lecz cóż uczyniłem ud niejakiego czasu że szczęście takie mi gratki nasuwa?.. Król!... Trzeba, do djabła o tém pomyślić! Ale wprzódy uwolnijmy się od tego głupca.“
— A więc, rzekł mu, rycerz z Mauléonu winien ci wolność.
— Tak Kapitanie, i sto sztuk złota.
Hugo Caverley nie zastanowił się wcale nad tą odpowiedzią tylko przywołał swego pachołka.