Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/416

Ta strona została przepisana.

— Hola! rzecze mu, weź konia, i odprowadź tego człowieka o dwie mil za obóz, i zostaw go tam. Jeżeli żądać będzie od ciebie pieniędzy, a masz ich za wiele, to mu daj. Ale uprzedzam cię, że to będzie nie potrzebna hojność z twéj strony. — Idź mój przyjacielu, rzekł do niewolnika, twoje polecenie jest wypełnione. To ja jestem panem de Mauléon.
Niewolnik pokłonił się do ziemi.
— A sto sztuk złota? rzecze.
— Oto mój skarbnik, ma on polecenie wypłacenia ich, rzekł Hugo, wskazując mu pachołka.
Niewolnik powstał i spojrzał radośnie na wskazanego.
Zaledwie oddalił się ze sto kroków od namiotu, Kapitan wysłał oddział swych ludzi w góry, i nie spuszczając się na nich sam rozstawił w wąwozie warty, tak że nikt nie mógłby przejść, aby nie był widziany, i zaleciwszy aby żadnego gwałtu niepopełniano na jeńcach, sam oczekiwał wypadku.
Widziano go w tem oczekiwaniu. Wszystko sprzyjało jego życzeniom. Król niecierpliwy w swém przedsięwzięciu, chciał nie czekając dłużéj udać się w drogę.
— Zagłębili się więc w wąwozy, z wielką radością Aissy, oczekującéj niecierpliwie napadu, sądząc iż ten będzie dowodzony przez rycerza z Mauléonu. — Zresztą, przygotowania były tak dobrze zarządzone