Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/422

Ta strona została przepisana.

Król pochwycił łuk, naciągnął go, założył strzałę i wycelował do rycerza.
— Dobrze, rzekł, Dawid zabił Goliata kamieniem, pięknie byłoby widzieć, że Goliat nie zabił Dawida z łuku.
— Chwilę! zawołał Caverley, chwilę, co u djabła! Królu panie. Zaledwie tu przybyłeś, już mi wszystko mięszać zaczynasz; co powie Konetabl, jeżeli dozwolę zabić mu przyjaciela?
I odsunął rękę od łuku w tej saméj chwili, gdy don Pedro dotykał palcem cięciwy. Strzała wyleciała w powietrze.
— Konetabl, rzecze don Pedro tupając nogą. Czy warto dla podobnéj obawy najpiękniejszy strzał zepsuć. Załóż twoje sidła myśliwcze na wielkiego dzika, pochwyć go, to polowanie skończy się od razu. Pod tym warunkiem przebaczam ci.
— Mówisz Królu jak ci dogodniéj wziąć Konetabla! Sprobój tylko wziąć Konetabla! o dobry Boże! dodał wznosząc ramiona, co to za gaduły ci Hiszpanie!
— Panie Caverley!
— Przebóg! prawdę mówisz Wziąć Konetabla... Nie jestem ciekawmy Królu, na honor, patrzałbym na to z wielkiém zajęciem.
— Otóż tymczasem mamy jednego, rzeki don Pedro, wskazując na Agenora, którego przyprowadzono jako jeńca.