Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/43

Ta strona została przepisana.

znalazł właściwém podobnie jak i on uczynić, tak iż został nieruchomym, przez co Musaron miał zręczność rozkoszowania się snem głębokim. Mauléon odpiął mu naówczas mały rożek z kości słoniowej oprawiony w srebro, wiszący na pasku, i przybliżywszy do ust, silnie zadął dwie, albo trzy nuty, na które jego koń dał dęba, a zarżał jego towarzysza.
Wówczas Musaron powstał równemi nogami.
— Hola! wołał, wyciągając jakiś gatunek kordelasa zawieszonego przy pasie, hola! co chcecie rabusie? czego żądacie poganie, dawni potomkowie szatana? precz, bo wam brzuchy rozpłatam. Waleczny germek zaczął wywijać na lewo i na prawo, aż spostrzegłszy, że tylko machał w powietrzu, zatrzymał się i spoglądając na swego pana, rzekł zdziwiony:
— Co tam jest takiego, panie Agenor? spytał otwierając zdziwione oczy, gdzież są ludzie, co nas zaczepiają? czy znikli jak wyziew? lub czy ich przed obudzeniem wyniszczyłem zupełnie?
— To znaczy śpiochu, odrzekł rycerz, że marzysz, i że marząc dozwoliłeś sobie wlec moją tarczę przy twoim strzemieniu, a to jest ubliżającym, dla broni odważnego rycerza. Jedźmy! jedźmy! jedź jak należy, albo połamię moją włócznię o twoje plecy.
Musaron wzniósł głowę z postacią dosyć nieprzyjemną.
— Na prawdę! panie Agenor; dobrze uczynisz,