Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/430

Ta strona została przepisana.

Don Pedro cofnął pargamin. Caverley zadrżał mimo całéj odwagi.
— A więc, mówił dalej Duguesclin; teraz wszystko zrozumiałem. Don Pedro był ujęty przez Kapitana Caverleya, lecz gdy mu okazał list bezpieczeństwa dany od Księcia Gallii, Kapitan niebawnie powrócił mu wolność.
— Tak właśnie, zawołał Caverley, który pochlebiał sobie, że jego misterna wierność pochwalona zostanie.
— Dotąd wszystko wybornie, rzecze Konetabl.
Caverley swobodnie odetchnął.
— Ale, odrzekł Bertrand, jeszcze jedna rzecz dla mnie ciemna.
— Jaka? zapytał z dumą don Pedro. Tylko się spiesz panie Bertrandzie, gdyż wszystkie te badania zaczynają mnie utrudzać.
— Kończę, rzekł Konetabl ze zwykłą obojętnością. Lecz dla czego Caverley uwalniając don Pedra, ujął don Henryka?
Na te słowa, i na widok postawy, jaką przybrał Bertrand Duguesclin wymawiając je, Mothril uznał stosównem przywołać zastęp Maurów i Anglików na pomoc don Pedra.
Bertrand nie zachmurzył na to powiek, i nawet zdawał się nie uważać tego poruszenia. Jeżeli to być mogło, głos jego stał się spokojniejszy i zimniejszy niż dawniéj.