Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/432

Ta strona została przepisana.

w pośród któréj sześciu zbrojnych na znak don Pedra oddzieliło się od grupy dla opanowania osoby Duguesclina, jak wprzódy opanowali don Henryka; ale dobry rycerz, zamachem pięści, téj pięści, którą zginał zbroje, powalił pierwszego, który się przedstawił, i potężnym głosem wzywającym Najświętszej Panny Guesclińskiej, który rozlegał się w głębi najodleglejszéj płaszczyzny, dobył swego miecza.
W tym czasie, namiot przedstawił widok strasznego zamięszania. Agenor źle strzeżony odepchnął jedném poruszeniem dwóch czuwających nad nim żołnierzy, i przybył złączyć się z Bertrandem; Henryk zaś zębami przegryzał ostatni sznur, który mu ręce krępował.
Mothril, don Pedro i Maurowie utworzyli kąt groźny.
Aissa wychyliła głowę zpoza firanek swojéj lektyki, wołając, zapomniawszy o wszystkiem wyjąwszy jej kochanka:
— Odwagi! mój wielki panie, odwagi!
W końcu Caverley oddalił się, wprowadzając z sobą Anglików, aby zachować najdłużéj jak tylko można neutralność, i aby być w gotowości na każdy wypadek. Kazał bębnić pobudkę na koń.
Walka się rozpoczęła. Strzały, pociski, kule ołowiane rzucane z procy, zaczęły świstać w powietrzu i padać na trzech rycerzy, gdy niespodzianie powstała cisza i orszak ludzi zbrojnych wszedł konno do namiotu, rąbiąc, siekąc, powalając wszystko i rozno-