Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/439

Ta strona została przepisana.

wyższały bydło robocze albo psy pasterskie, nie zadawali sobie nawet pracy, rozmyślać po dokończeniu czynu, a widząc że o dziesięć kroków od nich Bertrand za nich rozważał, pookrywali sobie płaszczami lica dla zabezpieczenia się od słońca, i zasnęli.
Bégue de Vilaines, i Olivier de Masney nie spali, przeciwnie z największą uwagą patrzeli na Anglików, których straż przednia, jak to już powiedzieliśmy, zaczęła wstępować do lasu, a straż tylna zaczęła zwijać namioty, i ładowała je na muły; w pośród tych żołnierzy Caverley, jak uzbrojona mara, chodził pomiędzy szeregami żołnierzy, pilnując wykonania danych przez siebie rozkazów.
Tak więc wszyscy ci ludzie rozsiani na tym obszernym krajobrazie, uchodzący jedni na południe, drudzy na zachód, inni na wschód, a inni na północ jak mrówki przestraszone, byli jednakowo związani jedném uczuciem, i tylko Bóg, który ich sam pojmował, patrząc na nich z wysokości niebios, mógłby powiedziéć, że każde serce, wyjąwszy serce Aissy, było opanowane uczuciem zemsty.
Lecz wkrótce Mothril, don Pedro i Aissa znikł na nowo w zakręcie góry, i niebawem tylna straż Anglików wyruszyła i podobnież zagłębiła się w losie, tak że Mauléon nie widząc już Aissy, a Bégue de Vilaines i Olivier de Maney, Caverleja, zbliżyli się do