Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/442

Ta strona została przepisana.

— Ależ! to jest dwójznaczne Królu, i upraszam cię wyprowadź wierne sługi z wątpliwości, w jaką pogrążyły ich twoje słowa. Czy jest jeszcze drugi Król Kastylii prócz ciebie?
Henryk podniósł głowę jakby czuwający dziryt Pikadora.
— Wytłumacz się kochany Konetablu, rzekł.
— Bardzo łatwo. Jeżeli M. Książe i ja nie będziemy wiedzieli czego się trzymać w obecnym razie, to moi Bretonowie i Kastylianie jeszcze mniéj się na tem rozumieją, a ludy drugich Królestw Hiszpanii, jeszcze mniéj świadomi, jak moi Bretończykowie i twoi Kastylianie, nie będą wiedziéć, czy mają wołać: Niech żyje Król Henryki lub: niech żyje Król don Pedro!
Henryk słuchał nie wiedząc jeszcze do czego dąży Konetabl, jednakże, ponieważ rozumowanie zdawało mu się bardzo logiczném, dawał potwierdzający znak głową.
— A więc daléj, rzekł.
— A więc, mówił Duguesclin, jeżeli jest dwóch Królów, co sprawia zamięszanie, postarajmy się jednego z nich usunąć.
— Zdaje się, że my o to walczymy Konetablu, dodał Henryk.
— Bardzo dobrze, lecz nie wygraliśmy ani jednej bitwy stanowczéj, któraby pozbawiła Monarchę tronu, a oczekując dnia, który roztrzygnie przyszłość