Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/443

Ta strona została przepisana.

Kastylii i los Księcia, sam jeszcze nie wiesz czy jesteś Królem.
— Mniejsza o to, ale nim chcę być.
— A więc bądź nim Książe.
— Ależ mój kochany Konetablu, czyż ja nie jestem dla ciebie jedynym i prawdziwym Królem?
— Nie dosyć na tem, trzeba żebyś był nim dla wszystkich.
— To zdaje mi się niepodobnym przed wygraniem bitwy, okrzykiem wojska i zdobyciem wielkiego miasta.
— Otóż to samo miałem na myśli, miłościwy Panie.
— Ty?
— Bez wątpienia, ja. Czy mniemasz Książe, że ponieważ ja się biję, to już niemyślę? Wyjdź z błędu. Nie zawsze się biję, a niekiedy myślę. Książe mówisz, że musisz czekać wygranéj, okrzyku wojska, albo zdobycia jakiego wielkiego miasta?
— Tak, jednéj z tych trzech rzeczy przynajmniéj.
— Dobrze! zróbmy więc jedno z tego trojga i to natychmiast.
— To zdaje się bardzo trudnem, jeżeli nie powiesz niepodobnem, Konetablu.
— Dla czego? mój Książe.
— Ponieważ się obawiam.
— Ah! jeżeli ty Książe się obawiasz, ja niczego się nie lękam, odrzekł żywo Konetabl. Jeżli Król tego nie wykonasz, to ja uczynię.