Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/449

Ta strona została przepisana.

góry Navarry, Calahorra z wierzchołka szańców mogła być obecną okazałemu widowisku upadającego tronu i powstającej koronie.
Bertrand skończywszy mówić, i rozkazawszy wojsku przygotować się, odwrócił się ku miastu, jak gdyby żądał od niego zdania.
Mieszczanie Callahorry, jakkolwiek dobrze zamknięci i dobrze opatrzeni w broń i żywność, nie długo pozostawali w wątpliwości.
Postawa Konetabla była wiele znacząca. Postawa żołnierzy z wzniesioną do góry bronią, była groźną. Rozważyli oni zapewne, że siła téj jazdy, dostateczną będzie do zburzenia ich murów, i że najlepszym środkiem zapobieżenia nieszczęściu jest otworzyć bramy. Odpowiedzieli więc na krzyk wojska odgłosem pełnym zapału: Niech żyje don Henryk de Transtamare, Król obydwóch Kastylij, Sewilli i Leonu!
To pierwsze słowa wyrzeczone w języku Kastylskim, wzruszyły głęboko Henryka. Odchylił przyłbicę swego hełmu, postąpił ku murom i rzekł:
— Wołajcie raczéj: niech żyje dobry Król Henryk! albowiem ja będę tak dobry dla Calahorry, że sobie kiedyś wspomni, iż pierwsza mnie witała Królem obydwóch Kastylii.
Tym razem nie był to już zapał, ale szał; bramy otworzyły się jak gdyby bogini czarów dotknęła się ich swą łaską. Tłum zebranych mieszczan, kobiét i