Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/454

Ta strona została przepisana.

— Właśnie to samo myślałem, lecz oczekiwałem na twoje zdanie, odrzekł żywo Henryk, drżąc na wspomnienie dzielenia się tem, co sam pragnął posiadać.
— Cóż mówi Książe? zapytał poseł.
— Odpowiedz za mnie hrabio Borgia, rzekł Król.
— Chętnie, mój Królu.
Poczem odwracając się do posłańca:
— Heroldzie, rzekł, powróć do twego Króla i powiedz mu, że pomówiemy o zgodzie jak będziemy w Burgos.
— W Burgos! zawołał poseł z wyrazem oznaczającym bardziej obawę niż zdziwienie.
— Tak, w Burgos.
— W tém małem mieście, gdzie Król don Pedro stoi z swojém wojskiem?
— Właśnie tam, rzekł Konetabl.
— Czy to jest zdanie Księcia? odrzekł Herold odwracając się do Henryka.
Książe dał znak potwierdzający.
— Niech więc Bóg Księcia zachowa! rzekł poseł, czyniąc pokłon i osłaniając sobie płaszczem głowę.
Poczem zawrócił konia i odjechał, przeciskając się przez tłum, który zawiedziony w swoich nadziejach, stał niemy i niewzruszony.
— Pospieszaj prędzéj panie pośle, wołał za nim Bertrand, jeżeli nie chcesz ujrzyć nas wprzódy.
Lecz jeździec nie odwrócił głowy, i nie zważając