— Jeżeli Burgos opuszczę, stracę je tym sposobem, rzekł wahając się don Pedro.
— Z powrotem obleż don Henryka, a znajdziesz go w tém samém położeniu, jak my dzisiaj jesteśmy: a ponieważ jemu dzisiaj korzyści przynosisz, tém samém późniéj będą one na twojéj stronie. Sprobój odwrotu, Najjaś. panie.
— Mam uciekać! zawołał don Pedro, wznosząc ściśnioną pięść w górę.
— Kto powraca ten nie ucieka Królu, odrzekł Mothril.
Don Pedro wahał się jeszcze, lecz wzrok dokonał tego co nie mogła rada. Spostrzegał tłumy cisnące się do bram miasta, tłumy coraz bardziéj większe, a pośród nich mógł słyszéć głos odzywający się: Król don Henryk.
Mothrilu, rzekł naówczas, prawdę mówiłeś. Zdaje mi się, że już czas na mnie odjechać.
We dwie minuty później, don Pedro opuścił miasto Burgos, w téj saméj chwili, kiedy na szczytach gór Asturyi ukazywały się sztandary don Henryka de Transtamare.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/459
Ta strona została przepisana.
Koniec tomu drugiego.