Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/47

Ta strona została przepisana.

obejrzéć się z obawy, aby ten widok, nie znikł mu jak mgła, albo jak zjawiska o których słyszał od pielgrzymów ze Wschodu, jeżeli widzisz morze, jeżeli widzisz Coimbr, jesteśmy przy końcu naszéj podróży, ponieważ to w Coimbrze oznaczył mi schadzkę mój przyjaciel wielki mistrz don Fryderyk.
— Oh! tak zawołał Musaron, widzę piękne wielkie miasto, widzę wysoką wieżę.
— Dobrze, dobrze, rzekł rycerz; zaczynając wierzyć temu co mówił jego germek i obiecując sobie natenczas surowo ukarać tę żartobliwość nieco za bardzo posuniętą, jeżeliby ona miała miejsce, dobrze, jest to miasto Coimbra, jest to wieża katedry.
— Co ja mówię miasto! co ja mówię wieża! widzę dwa miasta, dwie wieże.
— Dwa miasta! dwie wierze! mówił rycerz przybywając na wierzchołek wzgórza, zobaczysz, nie spostrzegliśmy dosyć z razu, a teraz będziemy mieli za wiele.
— Wiele, to prawda, rzekł Musaron, widzisz pan panie Agenor, jedna na prawo, druga na lewo? widzisz pan drogę, co z tamtéj strony tego cytrynowego lasu dzieli się w rozdwojeniu? które z tych dwóch miast jest Coimbra, którą z tych dwóch dróg trzeba przebywać?
— Prawda, mówił rycerz, otóż nowa trudność o któréj nie myślałem.
— Tem większa, rzekł Musaron, że jeżeli się po-