Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/486

Ta strona została przepisana.

— Nie wolno ci jest, jeżeli cię napadną w drodze, wezmą do niewoli, lub śmiercią zagrożą, odkryć celu naszego poselstwa; zniechęciłbyś naszych stronników, dając im poznać, że w chwili największéj pomyślności, czynię do nieprzyjaciela kroki pojednania.
— Pojednania! zawołał zdziwiony Agenor.
— Konetabl tak chce, rzekł Król.
— Królu, ja nigdy nie chcę, ja proszę, rzekł Bertrand. Prosiłem W. K. Mość, aby się zastanowił nad ważnością przedsięwziętej wojny. W oczach Boga to nie dosyć że masz za sobą Królów ziemi, trzeba miéć jeszcze względy Króla Nieba. To prawda ze odstępuje nieco od moich instrukcyi, skłaniając cię do pokoju, lecz sam Król Karol V. przyzna mi słuszność, kiedy mu powiem: Najmiłościwszy panie, byli to dwaj bracia, urodzeni z jednego ojca, dwaj bracia, którzy podniósłszy miecze jeden przeciwko drugiemu, mogli się byli pozabijać przy spotkaniu. Najmiłościwszy panie, aby Bóg przebaczył to targnięcie się brata na brata, trzeba aby naprzód, żądający przebaczenia od Boga, zapomniał o swoich prawach. Don Pedro pragnął pokoju, Król go odrzuciłeś, gdyż przyjęciem go mógłbyś nastręczyć powód do pomyślenia, że to uczyniłeś z obawy; lecz teraz, kiedy jesteś zwycięzcą, kiedy jesteś namaszczony, kiedy zostałeś Królem, ofiaruj mu go z kolei, a powiedzą że jesteś monarcha wspaniały, daleki od pychy, i tylko przyjaciel sprawiedliwości, a część stanów jakie tym-