Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/490

Ta strona została przepisana.

— W jakim przypadku, mówił daléj Król, przyprowadzisz mi ich.
Dreszcz radości przebiegł po nerwarh Agenora, i zwrócił uwagę Henryka, tylko że go sobie inaczéj wytłumaczył.
— Lękasz się, rzecze Henryk, nie obawiaj się niczego. Sądzisz że w pośród tych niedowiarków życie twoje wystawione będzie w podróży na niebezpieczeństwo? nie: niebezpieczeństwo, jak ja uważam, nie jest wcale wielkie. Dostań się do Duero, a skoro je przebędziesz, znajdziesz na tym brzegu rzeki eskortę, która cię osłoni od wszelkiéj zniewagi, i zapewni posiadanie zakładników.
— N. P. rzecze Mauléon, ja nie z trwogi zadrżałem.
— Cóż to więc jest takiego? zapytał Król.
— Niecierpliwość wstąpienia w kampanią dla królewskiéj usługi; chciałbym już wyjechać.
— Dobrze! śmiałym jesteś rycerzem, zawołał don Henryk; zajedziesz daleko młodzieńcze, jeżeli się przywiążesz do mojego losu.
— Ali! Królu, rzekł Mauléon, już mnie wynagradzasz więcéj jak zasłużyłem.
— A więc odjeżdżasz?
— Natychmiast.
— Oto są trzy kamienie, które zowią się trzema Magami. Każdy z nich wart tysiąc talarów złotem dla żydów, a tych nie brakuje w Hiszpanii. Masz