Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/493

Ta strona została przepisana.

gał po Sewilli, z mieczem przy boku, zdawało mu się uciekać, i że, Król jest prawie zgubiony, skoro raz tylko naruszy swoją nietykalność.
Lecz przy nim Mothril, podobny do starożytnego geniuszu napawającego gniewem Achillesa: wyprzedzał go, gdy się pośpieszał; zatrzymywał, gdy zwalniał kroki. Mothril prawdziwy duch nienawiści i wściekłości, niezmordowany, złośliwy doradzca zbierał ze smakiem owoce zemsty, Mothril zawsze pełen złych wyobraźni, i umiejący ochronić się od niebezpieczeństwa, płynną wymową czerpał, że tak można powiedziéć w nieznanych skarbach wschodu, i ukazywał zniechęconemu Królowi, więcéj bogactw, więcéj zasobów, więcéj potęgi, niżeli on marzył w najpiękniejszych dniach swoich. Lecz długa i piaszczysta droga zaczęła nawijać się jak wstążka na prządkę, Mothril, człowiek pustyni potrafił znaleźć w środku południa chłodzące źródło ukryte pod krzewistemi dębami, Mothril potrafił przechodząc przez miasta zjednać dla don Pedra okrzyki radości, ostami odblask wierności umierającego Królestwa.
— Jeszcze mnie kochają, mówił Król, albo raczej boją się; co może i lepiéj.
— Stań się prawdziwym Królem, a zobaczysz czy cię nie uwielbiają, albo czy nie drżą przed tobą, odparł Mothril z niedostrzeżoną ironią.
Tymczasem Mothril, wśród obaw, nadziei, i tych zapytywań Pedra, zauważał z radością, zupełne mil-