czenie Króla o Maryi Padilli. Ta czarodziejka obecnością swoją tak wielki wywierała wpływ, że go przypisywano sile magii, kiedy została oddaloną, zdawała się iż nie tylko była wygnaną z serca, ale nadto usuniętą z pamięci. Don Pedro człowiek ognistéj wyobraźni, Król pełen kaprysów, człowiek południa, to jest namiętny w całym znaczeniu tego wyrazu, od początku podróży z Mothrilem, był pod wpływem innéj myśli, bo umysł jego zajęty tą lektyką ciągłe zamkniętą z Bordeaux do Vitoryi, tą kobiétą wleczoną od Mothrila przez góry, i której zasłona dwa albo trzy razy uniesiona powiewem wiatru, dozwoliła ujrzeć jednę z tych ubóstwionych peri[1] wschodnich, z połyskiem oczu jak aksamit, włosami kruczemi, cerą przyjemną i regularną, tym dźwiękiem gusli, czuwającym w ciemnościach z miłością, wówczas gdy don Pedro czuwał z obawą, wszystko to zwolna oddalało od niego pamięć o Maryi Padilli, a zapomnienie to o nieobecnéj kochance, mniéj by szkodziło, niż byt istoty nieznanéj i tajemniczéj, którą don Pedro imaginacyą egzaltowaną brał za jakiegoś geniusza poddanego Mothrilowi, silniejszego niżeli on sam.
Tak przybyli do Segowii, bez żadnej ważnéj przeszkody w pochodzie królewskim. Tu nic się nie od-
- ↑ Peri, geniusz w powieściach perskich.