Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/502

Ta strona została przepisana.

wnego pana, była mi nieodstępną: biédne dziecię, myśli że jestem jéj ojcem; wychowana w haremie, nie widziała poważnéj twarzy sułtana, który już nie żyje: teraz masz moja tajemnicę, gwałt mi ją wydarł, ale pamiętaj na to Królu, że ja, niewolnik poświęcony najmniejszym twoim urojeniom, wyciągnę się jak wąż aby bronić jedyny przedmiot, który nad ciebie przekładam.
— Ale ja kocham Aissę! zawołał don Pedro bezprzytomny.
— Możesz ją kochać, i kochaj ją Królu, gdyż urodzenie jéj równa się twemu; kochaj ją, lecz pozyskaj od niéj wzajemność, mówił Maur, a ja nie będę ci przeszkadzał. Jesteś piękny, młody, możny, dla czegóżby ta młoda dziewica nie miała cię kochać, czyż mogłaby odmawiać dobrowolnéj miłości którą chcesz otrzymać?
Te słowa wypuszczone jak strzała z Party, przenikły największą głębię serca don Pedry; Mothril uniósł zasłonę, i chciał wyjść tyłem z pokoju.
— Ale ona mnie będzie nienawidziéć, i powinna mnie nienawidziéć, jeżeli się dowie, że to ja zabiłem jéj ojca.
— Nigdy nie mówię źle o panu, któremu służę, rzecze Maur trzymając uniesioną zasłonę, i Aissa też nic nie wie o Królu; prócz tego, że jesteś dobrym Monarchą i wielkim Sułtanem.