Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/508

Ta strona została przepisana.

Mimo jéj przemilczenia Mothril dokładnie zrozumiał znaczenie wyrazu: byle tylko.
— Dopóki będziesz ze mną, i dopóki ja jestem uważany za twego ojca, dodał Maur, będę odpowiedzialny za twoje szczęście i spokojność, dopóki zaś to się nie odmieni, czego żądasz, stać się nie może.
— I kiedyż się to zmieni, zapytała Aissa z swoją naiwną niecierpliwością.
— Gdy pójdziesz za mąż.
Opuściła głowę.
— Ja nigdy zamąż nie pójdę, rzekła.
— Przerywasz mi, rzekł z niezadowoleniem Mothril, mówiłem ci jednak o rzeczach potrzebnych do twego szczęścia.
Aissa wlepiła wzrok w Maura.
— Mówiłem, że mąż może ci dać wolność.
— Wolność? powtórzyła Aissa.
— Może nie wiész co to jest wolność, przydał Mothril, więc ci opowiem. Wolność jest to prawo chodzenia po ulicach z odsłoniętą twarzą, prawo nie zamykania się w lektyce, prawo przyjmowania odwiédżin jak u Franków, uczestnictwa w łowach, uroczystościach, zabawach i w towarzystwie rycerzy.
W miarę co Mothril mówił, lekki rumieniec ukazywał się na licach Aissy.
— Ale przeciwnie, odpowiedziała Aissa, ja słyszałam że mąż zamiast nadania, odbiera te prawa.
— Kiedy jest mężem, to prawda, ale zanim jest