Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/550

Ta strona została przepisana.

moje suknie nie są przecież takie jakich używają kobiéty wyższego rzędu.
— Pani! kobiéty wyższego rzędu przebierają się, gdy chcą być poczytane za kobiéty niższego stanu.
— Sądzisz pan, rzekła cyganka, że kobiéta wyższego rodu, przyzwyczajona do atłasów i aksamitów, zgodziłaby się więzić swoją nogę podobnym obówiem?
I ukazała mu swoje buciki z safianowéj skóry.
— Każde obówie zdejmuje się wieczorem, i delikatna stopka, strudzona chodem dziennym odzyskuje siły pod pachnidłami.
Gdyby podróżna nie miała zasłony, Agenor mógłby widziéć wychodzący na jéj twarz rumieniec, i błyszczące oczy w cerze purpurowéj.
— Pachnidła, mówiła z niespokojnością spoglądając na swą towarzyszkę. Musaron słysząc całą tę rozmowę uśmiechał się skrycie.
Agenor nie chcąc ją w większą niespokojność wprowadzić, rzekł:
— Pani, bardzo miła woń wydobywa się z jéj osoby, ja to tylko chciałem powiedziéć; nic innego.
— Dziękuję za grzeczność, rycerzu. Lecz jeżeli to tylko chciałeś mi powiedziéć, już zadosyć uczyniłeś swéj woli.
— To znaczy, że pani nakazujesz mi abym się oddalił, czyż nie tak?
— To znaczy, że ja uważam pana za Francuza, są-