z wyrażeniem, może ich już i stu przybyło, ale żadnego nie przepuściłem.
Król rozgniewany powstał.
— Jeżeli uchybiłem w czém, mówił daléj Maur, osłaniając pałac mego Króla od morderców nasyłanych przez don Henryka de Transtamare, lub Bertranda Guesclin, jeżeli poświęciłem kilku niewinnych z pomiędzy tylu przestępnych, głowa moja jest gotowa opłacić winę mojego serca.
Król uspokoił się, usiadł i rzekł:
— Mothrilu, dla usprawiedliwienia jakie składasz, i które może być prawdziwém, przebaczam ci; lecz niech ci się to więcéj nie przytrafia, i niech każdy, poseł do mnie wysłany widzi się ze mną. Rozumiesz? Czyby to był z Turgos lub Sewilli; dla mnie wszystko jest jedno. Co do Francuzów: oni są rzeczywiście posłami, wiem o tém, a zresztą, chcę się z niémi obejść jak z posłami należy. Niech więc natychmiast uwolnią ich z wieży, i zaprowadzą z honorami należnemi do najpiękniejszego domu w mieście. Jutro przyjmę ich na uroczystym posłuchaniu w wielkiéj sali pałacu.... Idź!
Mothril pochylił głowę, i powalony podziwem i przestrachem, wyszedł.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/580
Ta strona została przepisana.