Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/582

Ta strona została przepisana.

Na co Musaron odpowiadał: iż widział pewnych posłów wiszących na szubienicy, wyżéj może jak zwyczajnie, ale zawsze zarówno niebezpiecznie.
Mauléon już nic nie mógł na to odpowiedziéć.
Znano pośpieszną sprawiedliwość don Pedra. Kiedy kto mało ceni życie ludzkie, mniéj względnie z nim się obchodzi.
Dwaj więźniowie oddawali się więc tym smutnym myślom, i Musaron, już szukał cegły po ścianach, chcąc się przekonać, czyby która z nich nie dała się wyjąć, gdy w tém ukazał się Mothril, a za nim orszak dowódzców, których przy drzwiach zostawił.
Jakkolwiek tenże spiesznie wejść potrafił, Agenor znalazł czas spuszczenia swojéj przyłbicy.
— Francuzie! rzekł Mothril, odpowiadaj mi i nie kłam, jeżeli kiedykolwiek potrafisz mówić bez kłamstwa.
— Sądzisz o innych po sobie, rzekł Agenor nie chcąc tym sposobem powiększyć swego gniewu, i dozwolić więcéj obrażać się człowiekowi, którego najbardziéj nienawidził na świecie.
— Co chcesz mówić, ty psie! rzekł Mothril.
— Nazywasz mnie psem, ponieważ jestem chrześcijaninem; więc twój Król psem jest podobnież.
— Kto tu mówi o moim Królu i jego religii? zawołał Maur zapalony; nie mięszaj jego imienia z two-