Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/592

Ta strona została przepisana.

— Istotnie że W. K. Mość jest trafnie o wszystkiém zawiadomiony, chociaż nie pojmuję jakim sposobem stać się to mogło.
W téj chwili, kobieta siedząca obok Króla bez wymuszenia odsłoniła haftowaną zasłonę i opuściła ją na swych ramionach.
Agenor zaledwie wstrzymał krzyk podziwienia; albowiem w kobiécie siedzącéj po prawéj stronie don Pedra, poznał towarzyszkę podróży.
Krew nabiegła mu do twarzy; zrozumiał zaraz kto Królowi dał objaśnienia, które mu oszczędziły wyszczególnienie warunków, pod jakiémi pokój miał być zawarty.
— Rycerzu, ozwał się Król, wiedz o tém z moich ust i powtórz to słowo w słowo tym, co cię posłali, iż jakiekolwiek są warunki, które mi przedstawiają, jest pomiędzy niemi jeden taki, który odrzucam, a tym jest podział mego Królestwa, które całkowicie do mnie należy, i którém dowolnie chcę zarządzać. Zwycięzca ja, podam z kolei warunki.
— Zatém W. K. Mość chce wojny? spytał Ageor.
— Ja jéj nie chcę, lecz znoszę, odparł don Pedro.
— I taka jest nieodmienna wola W. K. Mości?
— Taka.
Agenor zwolna odpiął swoją stalową rękawicę, i rzucił w przestrzeń oddzielającą go od Króla i rzekł:
— W imieniu Henryka de Transtamare, Króla Kaslylji, wypowiadam tu wojnę.