Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/598

Ta strona została przepisana.

więc, iż niezwłocznie gotów jest udać się z mamką wszędzie, gdzie jéj się tylko iść podoba.
— Kiedy tak jest, rzekła, to nic łatwiejszego, oczekiwać będę Jego JWielmożności tego wieczora w kaplicy w pałacu. Kaplica rzeczona jest otwarta dla oficerów i naszego Króla; lecz o ósméj wieczór bywa zamykaną, wejdziesz pan zatém o w pół do ósméj i skryjesz się za ołtarz.
— Za ołtarz! rzekł Agenor potrząsając głową jako przesądny człowiek z północy, nie lubię spotkań dawanych za ołtarzem.
— Oh! nie lękaj się niczego odpowiedziała naiwnie stara, w Hiszpanji inne zwyczaje; przy tém niedługo pan będziesz czekał: za ołtarzem są drzwi prowadzące do mieszkania, z którego Król i osoby należące do jego dworu, mogą udawać się do kaplicy. Te drzwi ja panu otworzę, a tym sposobem wejdziesz, i nie będziesz od nikogo widzianym.
— Nie będę od nikogo widzianym! hum! hum! odezwał się po francuzku Musaron, to pachnie straszném ucięciem głowy. Co pan na to powiész?
— Nie obawiaj się niczego, odrzekł rycerz tym samym językiem, mamy jéj własny list, i chociaż podpisany tylko samem imieniem, zawsze jest to rękojmia. Jeżeli spotka mnie nieszczęście, powrócisz z tym listem do Konetabla i don Henryka, opowiesz im moją miłość, moje nieszczęścia, podejście jakim wciągnięto mnie w sidła, a ja ich znam obudwóch, będą