sam na sam ze służba, pilnującą jego lektyki naprzykład. Zajmiesz się nim samym, a ja służbą, zobaczemy więc co zawiera w sobie to pudło drewnianne i pozłacane.
— Jakiego bałwana, zapewne, odpowiedział rycerz.
— Albo téż skarb, rzeki Musaron, wielki kufer z brylantami, perłami, rubinami, które garściami brać by można. Bo te przeklęte niedowiarki umieją czary, za pomocą których wynajdują skarby ukryte. Oh! gdyby nas było sześciu tylko, czterech nawet, pokazalibyśmy panu Maurowi. Oh! Francyo! Francyo! mówił dalej Musaron, gdzie jesteś? Waleczni rycerze, gdzie jesteście? Zacni błędni wojacy, towarzysze moi, czemuż was tu niema!
— Ach! rzekł rycerz, zastanowiwszy się przez chwilę, myślę...
— O czem spytał Musaron?
— O liście don Fryderyka.
— I cóż!..
— I cóż? w tem liście może znajdziemy jakie objaśnienia drogi do Coimbry, o któréj zapomniałem.
— Ach! Wielki Boże! otóż co jest mówić sprawiedliwie, i myśléć zdrowo. List panie Agenor, list dodałby nam chociaż ducha.
Rycerz odpiął zwój od łęku siodła, i wydobył z niego pargamin. Był to list don Fryderyka, który jednocześnie służył za paszport i talizman.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/60
Ta strona została przepisana.