Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/608

Ta strona została przepisana.

— Co takiego?
— Nie wiem jak odłączyć ten drugi klucz od trzeciego; gdyż ten trzeci, dany był przez Maura samemu Królowi: wiele mnie kosztowało trudów zanim go dostałam.
— Królowi don Pedro? rzekł cały drżący Agenor.
— Tak jest, odpowiedzłaia Marya. Wyobraź sobie pan, że ten trzeci klucz prowadzi do samego tarassu, otwiera w dole ten mur nieprzebyty, i prowadzi bardzo wygodnemi schody do samego tarassu, gdzie w tej chwili marzy zapewne o panu Aissa.
Agenor wykrzyknął, przejęty szaloną radością.
— Tym sposobem, mówiła daléj, gdy zamkniesz te drzwi za sobą, będziesz mógł dowolnie i bez obawy rozmawiać półtory godziny z córką Mothrila; gdyż skoro przyjdą, a nie mogą iść inaczéj, tylko przez ten dom, możesz pan bezpiecznie i wygodnie cofnąć się tą stroną.
Agenor padł pa kolana i całowaniami pożerał rękę protektorki.
— Pani, rzekł, żądaj mojego życia, jeżeli kiedyś może ci być przydatne, a oddam ci go najchętniéj.
— Dziękuję, zachowaj go dla swojej kochanki, panie Agenor. Słońce już zaszło, za kilka chwil nastąpi noc ciemna; zostaje ci tylko godzina czasu. Idź i nie skompromituj mnie przed Mothrilem.
Agenor wybiegł przez małe drzwi tarassu i znikł.
— Rycerzu! wołała za nim Marya gdy uciekał, za