Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/611

Ta strona została przepisana.

jakby przez mury i drzewa przedmiotu, na którego wyglądała pod czas trwania horyzontu. Cała oddana tylko myślom, z których nie zdajemy sobie rachunku, ani z odległości ani z czasu, a które zowie się miłością, to jest wieczną nadzieją.
Marzyła o polach francuzkich, więcéj zielonych i cienistych, chociaż nie wonnych, i o tych bogatych ogrodach w Bordeaux, których cień osłonił najsłodszą chwilę jéj życia; że zaś umysł ludzki zastanawiając się nad jaką rzeczą, rozwikłuje jej wątek, jednocześnie przypominała sobie ogród Sevilli, gdzie po raz piérwszy z blizka widziała Agenora, jak z nim mówiła, jak dotykała jego ręki, i prawie czuła jeszcze jego ściśnięcie.
Myśli kochanków to przepaść; jak w umyśle obłąkanych ostateczności łączą się z sobą na skrzydłach marzeń, tak uśmiéch kochającéj dziewicy zmienia się często podobnie do uśmiechu Ofellii w gorzkie łzy, i rozdzierające łkanie. Aissa pod wpływem wspomnieli, uśmiechała się, westchnęła, i zalała się łzami.
Już płakała i miała przejść do łkania, kiedy pośpieszny chód rozległ się po kamiennych schodach.
Sądziła że Mothril już powraca, że spieszy; jak to czynił niekiedy, aby ją pochwycić w śród rozkosznych marzeń, i jak gdyby u tego jasnowidzącego człowieka, magiczna przezorność podobna była piekielnéj pochodni, która wszystko i w około oświeca, pozo-