Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/615

Ta strona została przepisana.

jąc ją do swego serca. Oh! tak, umiéraj, umiéraj, jeżeli tego będzie potrzeba, lecz bądź tylko moją.
I otoczył ją swoim objęciem w uniesieniach miłości podobnych do szału.
Noc, która zaciemniła zewnętrzne mury pokoju, odjęła kształt wszystkim przedmiotom: jakże więc w owéj ciemności pełnéj słów miłosnych i palących oddechów, jak nie gorzéć ogniem, który trawi, podobnie jak te straszne płomienie, gorejące pod wodą.
Długi czas cichość grobowa, albo miłosna panowała w tym pokoju, gdzie rozlegały się dwa głosy, i dotykały się dwa serca jednozgodném biciem.
Agenor pierwszy wydarł się z tego niewymownego szczęścia. Przypasał miecz, którego szczęk żelaznéj pochwy rozległ się po marmurze.
— Co czynisz? spytała Aissa chwytając rękę Agenora.
— Powiedziałaś, odpowie Agenor, że czas dwie ma miary: minutami szczęście, wiekami rozpacz. Ja oddalam się.
— Oddalasz się, lecz mnie zabierzesz ze sobą, nie prawdaż? pojedziemy razem?
Młodzieniec z westchnieniem wydarł się z objęć swojéj kochanki i zawołał:
— Niepodobna.
— Jak to niepodobna?