Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/634

Ta strona została przepisana.

idącego na rzeź, wylewał łzy i prosił Boga, nie o zwycięztwo, lecz o te prawo, które jest dewizą korony Angielskiéj.
W tém odezwały się trąby.
Natychmiast pod ciężarem koni zadrżała ziemia, i łoskot podobny do dwóch zbliżających się grzmotów groził w powietrzu.
Jednakże dwie awangardy, złożone z ludzi mężnych, a nadewszystko wyćwiczonych zbliżały się zwolna.
Po wypuszczeniu strzał, które zachmurzyły przestrzeń, rycerze rzucali się jeden na drugiego, pasowali się z sobą w cichości: dla armii nie mającéj jeszcze udziału był to okropny widok, lecz razem i zachęcający.
Książę Czarny działał podówczas jak prosty żołniérz.
Pędem ruszył z całém swém wojskiem przeciw don Tellezowi.
Była to piérwsza walna bitwa w któréj znajdował się młody człowiek, podobnież ludzie walczący z nim podówczas, uważani byli za wzorowych żołnierzy w świecie.
Strach go przejął, cofnął się.
Widząc to orszak jego, zwrócił swoje konie, i w jednéj chwili całe jego lewe skrzydło rozproszyło się, skutkiem tych popłochów, które najwaleczniejszych przejmują czasami przerażeniem lub wstydem.
Powrócił około Bretończyków, którzy choć, z po-