Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/635

Ta strona została przepisana.

czątku stanowili straż przednią, skutkiem zwrotu, jaki uczynił don Tellez, posuwając się naprzód, zostawali naówczas w straży tylnéj. Tenże przyspieszał biegu swego konia odwracając się od nich.
Don Sancho spotkał się z pogardzającém wejrzeniem Konetabla, zatrzymał się nagle, odwrócił do nieprzyjaciela, i popadł się w niewolę.
Don Pedro, który wraz z Księciem Galii, łaknącym korzystać z tego piérwszego powodzenia, ścigał uciekających, widząc lewe skrzydło rozproszone, zwrócił się niebawnie przeciw swemu bratu, który walczył śmiało przeciwko wodzowi Buch.
Ale napadnięty z boku przez siedm tysięcy włóczni świéżych i ożywionych powodzeniem, odstąpił.
Słyszano w pośród szczęku żelaza ścierającego się z sobą, rżenie koni, i walczących wyjących z wściekłości; głos don Pedry przemagał ten hałas.
Nié ma przebaczenia dla wichrzycieli! nie ma przebaczenia! krzyczał.
Don Pedro rąbał toporem pozłacanym, którego połysk od końca aż do rękojeści niknął we krwi.
Podczas tego, siła odwodowa napadnięta z tyłu przez Oliviera Elisson, i pana Ratz, którzy ominęli pole bitwy, została pomięszaną i zmuszona do ucieczki.
Tylko sam Duguesclin z swojémi Bretończykami, podług przyrzeczenia nie cofnął się ani kroku, i tworząc niedostępną gromadę, podobny był do żelaznéj