ny, wolny powrócisz do Francyi, i oznajmisz, że Książę Galii uradowany zaszczytem posiadania przemocy najwaleczniejszego z rycerzy w świecie, odsyła Bertranda Duguesclin po kampanii, i odsyła go bez okupu.
— Jałmużny dla tych ludzi z Francyi, szemrał don Pedro.
Bertrand usłyszał to.
— Książę rzekł mu, nie bądź tak wspaniałomyślny ze mną, twoi przyjaciele wymawiali by mnie to. Należę do Króla, który dziesięć razy zapłaci mój okup, jeżeli dziesięć razy ująć się dozwolę, i gdybym się nawet cenił tyle co Król.
— Oznacz więc twój okup, rzekł Książe z dworskością.
Bertrand namyślał się przez chwilę.
— Królu, rzekł mu, wart jestem siedmdziesiąt guldenów złotem.
— Chwała Bogu! zawołał don Pedro. Duma przyprawia go o zgubę! we Francyi nie ma ani połowy téj summy u Króla Karola V.
— Być może, odrzekł Bertrand, lecz ponieważ rycerz z Mauléonu udaje się do Francyi, zechce zapewne wraz z swoim Germkiem przebiedz Bretonią, i w kaźdém mieście, na każdéj drodze worać te słowa: „Bertrand Duguesclin jest jeńcem u Anglików! Przędźcie kobiéty Bretonii, bo on waszego oczekuje okupu!
— Uczynię to. Bóg jest moim świadkiem! zawołał Mauléon.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/653
Ta strona została przepisana.