Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/654

Ta strona została przepisana.

— I przyniesiesz summę Królowi wpiérw nim się tu znudzę, rzekł Bertrand. Zresztą, nie sądzę aby mi się przykrzyło w towarzystwie tak wspaniałomyślnego Księcia, chociażby niewola moja i całe życie trwała.
Książę Galii podał rękę Bertrandowi.
— Rycerzu, rzekł do Mauléona, gdy ten już był wolny, i miał swój miecz w ręku, pozbawiłeś nas całéj korzyści z bitwy ocalając don Henryka, ale nie mamy ci to za złe, gdyż, tym sposobem pozostawisz nam drugie pole do bitwy. Weź ten łańcuch złoty którego nie przyjął niewierny.
W tém spostrzegł, że don Pedro mówił pocichu z Mothrilem, i ten mu odpowiedział uśmiechem, którego znaczenia zdawał się Duguesclin obawiać.
— Niech nikt się ani ruszy! zawołał Książę, śmiercią ukarzę tego ktokolwiek przestąpi zakres mego obozu... choćby to był dowódzca, Książę, a nawet sam Król. Chaudos, dodał, jesteś Konetablem angielskim, i jako zacny rycerz, odprowadzisz pana Agenora do pierwszego miasta, i dasz mu potrzebny list bezpieczeństwa.
Mothril raz jeszcze zwalczony, widząc że jego ochydne zamysły odgadnięte zostały, zwrócił na swego pana zatrwożone wejrzenie.
Don Pedra opuściła radość, bo już nie mógł mścić się więcéj.
— Agenor przykląkł przed Księciem Galii, ucałował