Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/661

Ta strona została przepisana.

— Ja, odrzekł dowódzca dający się poznać po purpurowym zawoju i pasie.
— Chcę pomówić z młodą kobiétą ukrytą w téj lektyce.
— Niepodobna, odparł lakonicznie dowódzca.
— Być może że mnie nie znasz?
— Oh! i jak dobrze odrzekł Maur na wpół uśmiechając się. Pani jesteś donna Marya Padilla.
— Powinieneś zatém widziéć, że mam zupełną władzę od Króla don Pedry.
— Nad ludźmi Króla don Pedry, odrzekł posępnie Maur, a nie nad Saracenami Mothrila.
Donna Marya patrzyła z obawą na ten początek sprzeciwiania się.
— Masz więc przeciwne rozkazy? zapytała łagodnie.
— Tak, pani.
— Jakież przynajmniéj?
— Komukolwiek innemu odmówiłbym żądania, lecz tobie pani tyle władnéj, opowiem. Jeżeli bitwa jest przegraną, i jeżeli Mothril opóźni swoje przyjście, nie wolno mi nikomu oddać donny Aissy tylko jemu samemu, i winien jestem oddalić się z mojemi ludźmi.
— Bitwa jest wygraną, rzekła Marya.
— Więc Mothril przybędzie.
— A jeżeli zabity?
— Powinienem, mówił daléj Maur bez wzruszenia, zaprowadzić donnę Aissę królowi don Pedro