Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/663

Ta strona została przepisana.

z żółtą twarzą, i zły jestem na niego, że cię przestraszył. Ani się nie spodzieje jak go przygwożdżę do boku téj lektyki, wówczas już nie będzie mógł zabić osoby, która się w niéj znajduje.
— Oh! nie należy zabijać człowieka, który wypełnia rozkaz!
— Patrz pani jaki prędki, każę być w pogotowiu swoim towarzyszom.
Słowa te wymówione były czystą mową kastylską. Maurowie patrzeli na nich wielkiémi wytrzeszczonémi oczyma, bo jeżeli rozumieli mowę arabską, którą przemówiła do nich donna Marya, i przestraszające poruszenia Hiszpanów, to nie mogli zrozumiéć języka hiszpańskiego.
— Patrz pani, chcą nas piérwsi zaczepić jeżeli się nie oddalemy. Ci Maurowie to są zgłodniałe psy, rzekł rycerz, czując w sobie wielką ochotę popisać się zręcznym zwrotem włóczni, w przytomności pięknéj i szlachetnéj damy.
— Wstrzymajcie się! wstrzymajcie! rzekła Marya. Sądzicie, że oni nie rozumieją po kastylsku?
— Jestem tego pewny. Spróbuj pani pomówić z niemi.
— Mam inny zamiar odparła Marya Padilla. Donno Aisso rzekła głośno po hiszpańsku; lecz odwróciwszy się ku swojemu rycerzowi, jeżeli mnie słyszysz, daj znak twojemi firankami.