— Aisso! Aisso! gubisz mnie! gubisz sama siebie! wołała donna Marya.
— Ja niechcę żeby on umarł, powtórzyła pełna fanatyzmu młoda dziewica.
I biegła daléj.
Donna Marya niespokojna i zdyszana, starała się odzyskać przytomność i czucie, gdy w tém dało się słyszéć drżenie ziemi pod ciężarem chmary szybkich jeźdźców.
— Jesteśmy zgubieni, rzecze rycerz wspinając się na swoich strzemionach, oddział Maurów jak wiatr pędzi do nas, a oto dowódzca ich poprzedza.
Rzeczywiście, zanim Aissa zboczyła z drogi, ta szalona banda, rozpościerając się jak fala, otoczyła ich, i zagarnęła ich towarzyszy, a donna Marya, mimo całéj swojéj odwagi, została chwiejącą się i bladą z lewéj strony rycerza, którego nieustraszoność nie zmieniła się.
Wówczas wybiegł Mothril na swoim koniu arabskim, chwycił za cugle muła Aissy, i głosem stłumionym od złości, zawołał:
— Dokąd dążysz?
— Szukam Agenora, którego chcesz zabić, rzekła.
Mothril spostrzegł wówczas donnę Maryę.
— Ah! w towarzystwie donny Maryi, zgrzytając zębami, zawołał:
— Zgaduję! zgaduję!...
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/668
Ta strona została przepisana.